niedziela, 27 marca 2016

Pysznego jajka~!

Lepiej późno niż wcale, jak to mówią...
No więc tak.

Z okazji Wielkanocy, cały Zarząd VOCALOID Polska, wraz z Bustfami, życzy Ludowi wszystkiego naj naj naj naj najlepszego~!

Żebyście mieli dużo czasu na słuchanie Vocaloidów i realizację swoich pasji, weny na twórczość, pinionżków na realizację marzeń i wszystkiego, o czym nie wspomniałam, a chcielibyście tego~!


środa, 9 marca 2016

Dzień Hatsune Miku~!

~ 9 marca - Oficjalny Światowy Dzień Hatsune Miku! ~

Tak jest! Dziś dzień obchodzony jest Dzień naszej Miku! :3

Kim jest Miku - to chyba wszyscy wiemy.

Ale dlaczemu by nie zaprezentować kilku ciekawostek o najpopularniejszej Vocaloidce? ^u^


No to na początek może.... jak Miku miała kiedyś wyglądać? Najlepiej to zaprezentować na poniższym obrazku z różnymi jej konceptami wykonanymi przez KEI'a:



Atrybutem Miku nie jest por, jak się powszechnie sądzi, lecz cebula dymka -  po angielsku "spring onion".
Całe życie w niewiedzy, co? Czytelnicy wiki mają lepiej. :3







Postacie podobne do Miku/jej cosplaye można zobaczyć w: „Zoku Sayonara Zetsubou Sensei“, "Lucky Star", "Maria†Holic", "MM!", "Un-GO", "Baka to test to shoukanjuu", "Kampfer", "Hyouka"(z innymi vocaloidami), "Accel World", "Danball Senki" oraz grach "Tales of Graces", "Yakuza 5" i "Transformice".


Wygląd Miku Vocaloid 2
Vocaloidka nie jest pierwszym Vocaloidem, jak sądzi wielu ludzi - została wypuszczona na silnik Vocaloid 2 31 sierpnia 200 roku - miała być pierwszym Vocaloidem z generacji 2, lecz Sweet Ann wyprzedziła ją o miesiąc.



Możliwe, że przyczyną pomyłki jest jej nazwisko - Hatsune (初音), tłumaczy się jako „pierwszy dźwięk“, a imię, Miku (未来), jako „przyszłość“.



Na silnik V3 została wydana 26 września 2013.

Miku w wydaniu Vocaloid 3
24 kwietnia 2015 ogłoszone, że Hatsune Miku zostanie zaktualizowana na silnik VOCALOID 4. Wydana ma być w połowie 2016 roku, ujawniona została również jedna piosenka, ale jej wygląd jest nadal zagadką.
Za to, w 2015 wyszło demo, w którym możemy usłyszeć brzmienie Miku w trzech różnym barwach: Soft, Normal i Power.
(Obrazek w piosence pochodzi z V3. ^^)


Wysłany w kosmos 21 maja 2010 japoński pojazd kosmiczny „Akatsuki“ zdobią aluminiowe plakietki z podobiznami Miku.
Jakiś obrazek, fajnie wygląda.

Istnieje piosenka Miku po polsku! "To i Hola" stworzona dla Warszawskiego Muzeum Etnograficznego poniżej:




Na dzisiaj tyle, kontynuacja za rok~! :3

poniedziałek, 7 marca 2016

Historia konfliktu...?

Witam.

Jestem Tukanoko (niektórzy mogą kojarzyć mnie pod szumnie praktykowanym w moim otoczeniu pseudonimem ,,Panda'').

Jako że niedawno powstały konflikt w dużej mierze dotyczy dobrego imienia naszej społeczności, moich znajomych i mnie samego, pozwólcie, że raz jeszcze zabiorę Was w podróż do niedalekiej przeszłości, w której to miało mieć miejsce dosyć ważne wydarzenie. Tym razem poznacie całość od samego początku do końca.

I tutaj drogi czytelniku zatrzymaj się na chwilę, nim zaczniesz czytać ciąg dalszy. Rozumiemy bowiem, że cała ta sytuacja może Cię już męczyć i sprawiać, że czym dłużej się temu przyglądasz, tym mniej masz ochotę bawić się w ,,policjantów i złodziei''.

> Jeśli zatem nie masz ochoty dowiadywać się dlaczego dwie jak dotąd utrzymujące dobre relacje między sobą społeczności nagle zamieniły się w zwaśnione rody niczym z ,,Romea i Julii'' (bez Romea i Julii...) to zaprzestań czytać na tej linijce. :)

> Jeśli jednak ta sprawa nie daje Ci spokoju i chciałbyś/chciałabyś poświęcić odrobinę czasu i chęci, by lepiej zapoznać się z nią. Zrobię co w mojej mocy, by Ci to umożliwić. Zapraszam do czytania. :)


,,Razem - Raźniej'' 

Emocje opadły. Mowa nienawiści... Cóż, na pewno nie mogę powiedzieć, że zniknęła całkowicie, bowiem wciąż zdarzają się nieprzyjemne sytuacje i docinki w obu przypadkach. Została jednak znacząco stłumiona przez czas i prywatne życie każdego z nas. Część z Was zapewne zadaje sobie w głowie to pytanie: ,,Ae ozo hozi?''. Wszystko zaczęło się dużo wcześniej niż moglibyśmy się spodziewać. Cała kwestia ,,porozumienia'' była wspomniana pomiędzy właścicielami dwóch społeczności (a i to dość pobieżnie), podczas gdy reszta zespołu nie wiedziała kompletnie nic. Z późniejszych rozmów jakie przeprowadziliśmy, nim zajęliśmy się szczegółami, wynikało że przymierze było częścią większego planu.
Na czym ono miało polegać? Wspólne omawianie i opracowywanie konkursów, ochrona przed niechcianymi i szkodliwymi grupami, wsparcie i tego typu rzeczy. Brzmi pięknie, prawda? Zatem co mogło pójść nie tak? Na pierwszy rzut oka nic, lecz...

,,Czym dalej w las...''

Pewnego dnia Wasz panda zmęczony codziennymi obowiązkami, postanowił udać się wraz ze swoimi bambusowymi przysmakami do cyber-świata. Trochę polityki, trochę mang, gdzieś tam pomiędzy rozmowy ze znajomymi i czajnik oznajmujący, że jak mu zaraz nie poświęcę uwagi to wybuchnie i nici z mojej malinowej herbatki (T^T). Wchodzę na VP i nagle niezliczone stosy obrazków, filmików i komentarzy zalewają mój ekran w mgnieniu oka - Standard.
Skroluję wyżej i wyżej - O! Jaka ładna grafika Gumi, Pakt Przymierza, muzyczka z psychopatycznym uśmieszkiem jakiejś yandere samiczki... Zaraz, zaraz - Że niby hę? Mamy ,,Przymierze'' ze społecznością, z którą nie zauważyłem byśmy jakoś specjalnie potrzebowali ,,oficjalnego paktu o nieagresje''?! No ale dobra - Wchodzę. Poczułem się jakbym kupił dobry kryminał, obczaił okładkę, zasnął i obudził się trzymając opuszkami palców cztery ostatnie strony, gdzie detektyw po rozwikłaniu sprawy żegna się z gośćmi i czytelnikami.

Chwilę później pojawia się konferencja na prywatnym czacie, do którego zostało zaproszonych po trzech przedstawicieli z obu społeczności. Tematem przewodnim było stworzenie loga/herbu/ flagi (przymierza) i eee... Jeśli ktoś do tej pory czyta i odnosi dziwne wrażenie, że dalej nie wiele z tego rozumie to... Czuje dokładnie to samo jak ja wtedy. :)
Ponieważ cała sprawa śmierdziała mi bardziej niż pożyczki z rzekomo niskim oprocentowaniem, promowane przez urodziwe kobieciny w obcisłych spódniczkach, rodem z szafy dziewczynek z produkcji wypełnionej po brzegi fan-serwisem...! (łapie oddech) - Postanowiłem bliżej przyjrzeć się tej sprawie.

Moje pytania odnoszące się do szczegółów owego przedsięwzięcia albo doczekały się częściowej odpowiedzi, albo zostały zastępowane próbą przystąpienia do tworzenia loga/herbu/flagi, ale jak tu wypełniać następne kroki, skoro wciąż nie wiemy nic o podstawach? Jako że nie lubię kupować produktu, o którym praktycznie nic nie wiem, po za eleganckim opakowaniem, wspólnie z resztą swojej grupy poprosiliśmy o dodatkową konferencje, na której miały zostać rozwiane wszelakie wątpliwości. Można powiedzieć, że był to pierwszy poważny krok zarówno ze strony AM jak i VP do stworzenia czegoś wielkiego. Co mogło pójść nie tak?  

,,Żelazne zasady vs zabawa''

Z czym wam się kojarzy ,,Google +''? Mnie przede wszystkim z rozrywką. Z miejscem, gdzie strudzeni całodniowym wypełnianiem obowiązków, czy to w szkole, czy w pracy, mogą zasiąść wygodnie w zaciszu swego domu i oddać się rozrywce. Zero stresu, zero złości... Coś tam po całości (Wiecie o co chodzi >.>"). No i tak też było na drugiej konferencji. Trzymający się swoich poważnie traktowanych hierarchii przedstawiciele AM, oraz traktujący to wszystko bardziej w luzacki sposób ci od VP zasiedli przy wspólnym projekcie i wreszcie zaczęli mówić wspólnym językiem. To nie tak, że ,,oni są sztywni, a my cool luzacy'', ale dokładniej ten podpunkt omówię później. Bądźcie cierpliwi.

Za zadanie, każdy z nas miał wypisać co najmniej trzy punkty, których celem było szybsze i sprawniejsze odnalezienie złotego środka między ich, a naszymi oczekiwaniami względem sojuszu. Zabawa zabawą, ale wiecie - Jakiś regulamin powinien obowiązywać. ;) O ile ich grupa bardziej skupiła się na punktach dotyczących wzajemnego szacunku, czy stricte zjednoczeniu się w obliczu niebezpieczeństwa, my byliśmy bardziej za tym suwerennością naszych społeczności. Żeby żaden właściciel nie miał większych praw od tego drugiego. Czyniąc długą historię krótką: Byśmy któregoś pięknego dnia nie obudzili się z ręką w nocniku, bo ,,tego nie było w umowie, więc można''. ;)

Jeśli mam być szczery to (choć nie było tego po mnie widać) trochę obawiałem się, że już tutaj całe spotkanie skończy się fiaskiem. Dlaczego? Ponieważ zdążyłem już trochę poznać ,,głowę'' tamtej społeczności i w przeszłości bywało z nami różnie. Kto udzielał się podczas ,,Wyborów prezydenckich AP'', czy ,,Szafuniowej afery'', ten wie o czym piszę. Kto nie to nieistotne. Po prostu odnosiłem wrażenie, że nie wszystkie z omawianych punktów mogą przypaść do gustu AM i vice versa. Ku mojemu zaskoczeniu całość przeszła nie tylko pomyślnie, ale skończyła się w bardzo pozytywnym nastroju dla obu frakcji. Projekt ,,Przymierze'' był prawie zdany na sukces! Prawie jednak i w tym przypadku zrobiło różnicę.

,,Żelazne zasady vs żelazne zasady''

Kończąc drugą konferencje, prawdopodobnie w głowie każdego z nas zaświtała myśl, iż jeśli powstanie trzecia to już tylko po to by omówić drobiazgi. Wszak umowa obustronnie omówiona, niemalże ,,podpisana'' poprzez zgodę jaka panowała między nami. Było parę drobnych elementów, lecz nie wymagały specjalnie powołanej konferencji, a jedynie kilku sprostowań, jakie spokojnie mogliśmy stworzyć między sobą. Niestety ktoś myślał inaczej i nad ,,szczęśliwym zakończeniem'' pojawiły się ciemne chmury. Tym kimś był właściciel jednej ze stron, który pojawił się na czacie, gdzie odbywały się dotychczasowe spotkania dopiero teraz. Przeprosiwszy za swoją wcześniejszą nieobecność, sam unieważnił wszystko co do tej pory stworzyliśmy i podyktował nowy termin dla trzeciej konferencji, by raz jeszcze omówić krok po kroku ,,Przymierze''. Nie bez powodu użyłem słowa ,,podyktował'', uwierzcie mi. To nie osobista niechęć, bowiem inni również zauważyli, że właściciel AM, nie uzgodniwszy z nami generalnie niczego, dał do zrozumienia, że nie jest zadowolony z wyniku poprzednich dwóch posiedzeń. Cała praca poszła na marne? No niekoniecznie. Postanowiliśmy bowiem przyjść na trzecie spotkanie, lecz nie z pustymi rękami.

Od tej pory proszę Was (ci którzy dotrwali do tego miejsca), aby śledzili to co teraz będę pisał z dialogami jakie miały miejsce na trzeciej konferencji. Obrazki będą w załącznikach. Są ponumerowane od 1 do 101, więc nie powinno być problemu z śledzeniem całego ,,posiedzenia'' od A do Z. ;) Przypomnę też, że jest to opisanie całego zdarzenia z mojego punktu widzenia i nie musi pokrywać się z Waszym osobistym odczuciem. Sami zadecydujcie, poprzez uważne śledzenie całego spotkania, w którym momencie się popsuło, co to spowodowało, itp.

Całość tego jakże wzniosłego spotkania zredukowałbym do trzech aktów, niczym w prawdziwym teatrze z prawdziwymi aktorami i sztuczną, gęstą jak krem nutella atmosferą...:

Akt: 1 ,,Fałszywa netykieta'' 

KLIK
(1-10) Punkt 21:30 (choć początkowo miało być o 21, ale przesunąłem o pół godziny, bo miałem kilka spraw do załatwienia ^ ^") rozpoczęło się zebranie. Kasia i Lambert oficjalnie je rozpoczęli. Wszyscy przybyli na miejsce. Właściciel AM już na samym początku przeprosił za wcześniejszą nieobecność i zamieszanie jakie tym samym spowodował. Widać było, że bardzo dobrze przygotował się do tego od strony merytorycznej. Chwilę później jedna z czołowych przedstawicieli AM (nie wiedzieć czemu) przeprosiła za swoje wcześniejsze zachowanie, a ,,głowa'' zapewnił, żeby można było się wyluzować, coś przekąsić, rozsiąść się wygodnie, bowiem już za chwilę przedstawi to co AM ma do powiedzenia w tej sprawie. Wówczas (i tu muszę przyznać się bez bicia) w sposób niekulturalny wszedłem mu w słowo, bowiem zależało mi, abym to ja w imieniu VP przedstawił swój punkt widzenia pierwszy. Dlaczego? Zapytacie... ,,Dlaczego Tukanoko się wpieprzył, skoro zaraz wszystko miało stać się jasne?''. I tutaj rozwijam wcześniej rozpoczętą myśl. Jeśli jest wśród czytelników ktoś kogo guzik to interesuje i od razu chce przejść do faktów to niech ominie poniższy tekst i od razu przejdzie do podpunktu: ,,Jest tego więcej, ale tak jak pisałem...''.

Znamy się z Isseiem (tak się wcześniej zwał Lambert) od czasów AP. Był tam jednym ze zwyczajnych, prostych użytkowników, jak zresztą i ja. Trochę śmieszkował, trochę spamował, ale to nic nadzwyczajnego w dobie ery internetów. ;) Po za tym ja święty też nie jestem. Często ironizuję, parodiuję, czy zwyczajnie biorę dane zagadnienie ,,pół żartem-pół serio''. Nasz ,,konflikt'' rozpoczął się w momencie wcześniej wspomnianych ,,Wyborów prezydenckich AP''. Polegały one na tym, że głosowało się na daną postać z anime w wybranej kategorii, a później zwycięzcy naparzali się (siłą głosów z ankiet) o tytuł ,,Prezydenta anime 2015''. Swoją drogą zwycięzcą na AP został Izaya Orihara. ;) Issei miał tam swoją bandę, z którą niczym z wojskową precyzją przegłosowywał każdego rywala Rias Gremory (nie muszę chyba wspominać, że on i jego towarzystwo bardzo ją lubią? Zresztą żeby nie było, że wypisuję publicznie czyjeś ,,sekrety'' - Ja jestem wielkim fanem Umineko, a głównie postaci Beatrice, która tam występuje ^^). Isseiowi bardzo nie podobało się, że jego postać została przeze mnie zdyskwalifikowana za oszustwo. Szczegóły tamtej sprawy nie są istotne dla tej, jednakże chciałem podkreślić, że od tamtej pory nie było nam po drodze. Od tamtej pory też wiele się zmieniło.

Issei założył własną grupę i na jakiś czas zniknął (przynajmniej z mojego życia) skupiając pełną uwagę na niej. Któregoś dnia odkryłem tą całą grupę zupełnie przypadkowo. Już wcześniejsze jego zachowania na AP (podczas wyborów) wydawały mi się dziwne. Ta ,,oficjalna'' atmosfera panująca w postach, te ,,poziomy'' typu ,,cesarz'' i parę innych. Ponadto ,,jego ludzie'' (tak! dobrze widzicie) słuchają się go, a ci bliżsi należący do jakiejś bliżej niesprecyzowanej ,,gildii'' wypełniają każde polecenie jakby był co najmniej wpływowym biznesmenem, do którego należy ostatnie zdanie, bo inaczej... (No właśnie co? Tego nie udało mi się do dzisiaj odkryć). Czego oczywiście przejawy również będziecie mogli zobaczyć w dalszych załącznikach. Generalnie ,,co mnie to?'' no nie? Sprawa totalnie nie interesująca mnie. Młodzi chcą go słuchać, to niech to robią. Gdyby nie to, że co jakiś czas (czasem przypadkowo, a innym razem w wyniku jakieś kolejnej ,,nikczemnej intrygi'' z jego udziałem) odkrywałem nowe karty i za każdym razem zastanawiałem się jak daleko posunie się granica absurdu z jego udziałem na czele.

Ponieważ ten temat nie dotyczy biografii Isseia, a jednie chciałem w paru zdaniach uzasadnić Wam mój brak zaufania do jego kolejnego pomysłu, przytoczę tylko kilka ,,afer'' związanych stricte z jego osobą:
- Regularne obserwowanie dialogów moich ze znajomymi w naszym wspólnym czacie na HG,
- Próba ,,przejęcia'' owego czatu serią różnych dziwnych i wymyślnych sposobów rodem wymysłów dzieci z piaskownicy,
- Kategoryzowanie swoich rozmówców, gdzie jasno daje do zrozumienia, że to on jest tutaj ,,wyżej położony'' (również znajdziecie tego przykłady w naszych załącznikach), a ten drugi jest z ,,niższej sfery'',
- Tworzenie internetowej ,,armii'' do inwigilacji różnych portali, stron społecznościowych, co dla mnie już z daleka śmierdzi ,,imperatorem''w bardzo groteskowym wydaniu.

Jest tego więcej, ale tak jak pisałem: To nie jest tekst o historii Isseia, a jednie maluteńki akapit jego dotychczasowych pomysłów, które niemal zawsze prędzej, czy później okazały się planem, intrygą, zakłamaniem. Ale wróćmy do wątku ,,Przymierza''.          
 Już na początku trzeciej konferencji chciałem wyjaśnić podstawy, żebyśmy po nich mogli przejść do podpunktów regulaminu, które ustaliliśmy we wcześniejszych posiedzeniach AM z VP. Chciałem wyjaśnić punkt po punkcie, żeby przekonać się, czy anulowanie wcześniejszego posiedzenia było wynikiem jakichś przeoczeń, niedomówień, czy może Lambert/Issei zwyczajnie nie chciał, abyśmy mogli decydować o swojej społeczności jak chcemy. A znając jego wcześniejsze ,,odpały'' śmiało można było tak sądzić. W międzyczasie Kasia chciała nieco rozluźnić atmosferę obrazkami. Nie chcieliśmy by wyglądało to jak wielkie, mega poważne zebranie baronów Polskiego internetu. W końcu chodziło o wspólną zabawę... Szybko zostaliśmy (a głównie Kasia) odstawieni z kwitkiem, gdyż Issei za każdym razem uciszał ją, dając jasno do zrozumienia, że ,,to nie miejsce na zabawę''. Choć od ostatnich odpałów właściciela AM minęło kilka miesięcy, a w międzyczasie nawet wyjaśniliśmy sobie kilka spraw na priv i liczyłem, że od tej pory będzie normalnie, już po tym jak potraktował moją koleżankę w głowie zapaliła mi się czerwona lampka z dopiskiem: ,,Oho, szykuje się kolejna afera...''.

Akt: 2 ,,Znaj swoje miejsce''
Moja pierwsza próba, by przywrócić czatowi nazwę ,,Przymierze AM-VP'' nie udała się. Musiało zostać ,,Przymierze AM'' i kropka. Ktoś może pomyśleć: ,,Ale się czepiacie pierdół''. Zgadzam się, to jest pierdoła, dlatego chciałem ją przedstawić jako pierwszą, najmniej istotną. Wyjaśniłem swoje stanowisko w tej sprawie. Chciałem przede wszystkim, byśmy byli traktowani równo.
(11-20) Nawet Kasia zapodała swój pomysł, aby nazwać ten czat po prostu ,,Przymierze Polskiego G+'' co było bardzo dobrym rozwiązaniem. Nawet lepszym od mojego. To na nic. Niezłomność i nieustępliwość jest dobrą cechą, lecz powinno się ją stosować raczej w sprawach ważnych dla danego regionu, województwa, a przede wszystkim kraju. W sprawach ważnych i poważnych. ,,Przymierze'' VP traktowało tak samo jak wszystko inne u siebie: Jako dobrą zabawę. Możliwość spędzenia razem fajnie czasu. Po co dwie społeczności osobno, jak można razem? Niestety przywódca AM traktował to wszystko zbyt poważnie. Tłumaczył swoje stanowisko tym, że przecież wszystko zostało wcześniej ustalone z Lily - Właścicielką VP. Do tego jednak wolałbym wrócić później, dlatego przejdźmy dalej. A dalej już było tylko gorzej. Atmosfera pogarszała się z minuty na minutę, zupełnie jakbyśmy omawiali sprawy kluczowe dla rozwoju kraju, a nawet świata.
- Głód na świecie?
- Zakaźne choroby?
- Wojny?
Nic z tych rzeczy. My omawialiśmy... Przymierze dwóch społeczności czysto rozrywkowych na G+  ._. Brzmi absurdalnie? Poczekajcie, jest tego więcej.

Kilkukrotnie Issei zwraca uwagę na kulturę w rozmowie. I tu muszę przyznać zachowałem się nieelegancko. Co prawda traktowałem to bardziej jak rozmowę dwóch ziomali (którymi nigdy nie byliśmy, choć miałem nadzieję, że ,,przymierze'' będzie ku temu dobrym początkiem). Nie mówię, że od razu mielibyśmy zostać super przyjaciółmi, ale byśmy chociaż zaprzestali tego oficjalnego, zakrawającego o absurd tonu, bo bawił mnie on do łez. Niemniej jednak zupełnie niepotrzebnie przerywałem. Jak się później okazało, nie tylko ja byłem tam ,,winny''. Nawet Lily, wszak której zdanie powinno być najważniejsze dla niego, nic nie wskórało. Dla niego liczyło się tylko to, by przedstawić swój punkt programu, który jak się okazało, był gotowy od dawna. Nie było nawet argumentem to, że we wcześniejszych konferencjach Andzia i Granat (przedstawiciele z AM) zgodzili się na panujące wcześniej reguły. Zresztą sami możecie to wywnioskować po dialogach z załączników.

KLIK

(21-30) Od tej pory zaczyna się właściwa dla ,,drugiego aktu'' sprawa. W mojej przydługawej wiadomości chciałem wyrazić niezadowolenie ze sposobu w jaki Issei odniósł się do naszych wcześniej obustronnie ustalonych reguł. Dla niego rzekomo ,,Andzia się nie zgodziła'', lecz to też nie do końca prawda, ponieważ na wcześniejszej konferencji napisała, że (ona i Issei) zgadzają się na wszystko co nie jest zbyt dziwne. Z resztą na końcu powinny znajdować się zasady jakie wspólnie ustaliliśmy wtedy. Sami będziecie mogli dojść do wniosku, czy rzeczywiście były tak straszne i godzące w idee AM, że nie mogły zostać przez nich (a raczej wyłącznie przez ich przywódcę) przyjęte.

Kiedy sytuacja się zaostrzała, Issei zmienił taktykę. Zaprzestał ,,politycznej poprawności'', wciąż jednak próbował być uprzejmy i na poziomie. Starając się porozmawiać z Lily na osobności, zapewne próbował przekonać ją do swoich racji bez naszego udziału. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że nasza społeczność nie ma takich ,,statusów'' jak AM. My nie nazywamy i nigdy nie staraliśmy siebie nazywać ,,cesarstwem''. Nie było i nie ma poddanych. Mamy kapłankę, lecz nie zachowuje się jak wyżej położona od pandy, czy odwrotnie. Nawet nasza Szefunia (Lily) nigdy nie robiła z siebie kogoś wyżej postawionego od moderatorów, czy społeczności. Dlatego też razem uzgodniliśmy, że cała konferencja będzie jawna i wspólnie omawiana, jak jeden mąż. Ponieważ priorytety Isseia były zupełnie inne, co dało się odczuć nawet bez znajomości jego wcześniejszych działań, stanęliśmy w martwym punkcie. Mało tego: Rozpoczęły się pierwsze poważne, słowne zaczepki. Nagle cała elegancja rozbiła się niczym szybka po zetknięciu z kamieniem. Zniknął Issei, który nam się przedstawiał na początku, a przyszedł ten, którego znałem wcześniej. Właściwie to już bardziej na ,,Przymierzu'' zaczęło zależeć jego ludziom niż jemu samemu. Ja również nie jestem bez winy, bo muszę przyznać takie gadanie, że nie byłem na jego ,,poziomie'', ponieważ jestem na VP modem, a nie właścicielem trochę mnie wybiło z miłej i przyjaznej atmosfery. Nie inaczej było z ciągłą próbą wyciszenia Kasi. Zupełnie jakbyśmy byli nic nieznaczącymi pionkami w ,,wielkiej grze''. Tak przynajmniej można było się poczuć. Granat próbował to jakoś opanować, ale skoro jego szefowi nie zależało na tym, by wprowadzić rozmowę na właściwy tor, to jak mogło się udać? 

Akt: 3 ,,Pożegnajcie się grzecznie''

Tekst na zdjęciu pierwszym: "Lubię, kiedy się tak unosisz. To mnie nakręca..." / drugim: "Nie musisz zmuszać się do odpowiedzi"
KLIK

(31-40) W momencie, gdy Lily i Kasia nadały mi pełne prawo do decydowania za całe VP, Issei wycofał się... Po prostu. Mnie również przestało już zależeć na porozumieniu. Jak mogło, skoro od początku zebrania nie zrobiliśmy totalnie NIC? Dla porównania, w dwa razy krótszym czasie zrobiliśmy znacznie więcej z jego ekipą, niż gdy za stery statku o nazwie ,,Przymierze'' zabrała się osobiście głowa tego przedsięwzięcia. Niemniej jak to się mawia: ,,Ryba psuje się wpierw od głowy'', więc jeśli najważniejsza osoba w AM nie była w stanie dojść z nami do wspólnego konsensusu, to rzeczywiście nie miało przyszłości. I tu znów ,,cesarz'' dał mi do myślenia, że o ile w jego grupie znajdzie się parę naprawdę fajnych osób, z którymi można porozmawiać i na poważnie i w żartach, o tyle on cała otoczką ,,sztucznej oficjalności'' wszystko popsuł.  

Żeby nie było, że całe zło od tej pory wylewało się wyłącznie z postów Isseia, pragnę nadmienić, że ja i moja grupa również nie zachowaliśmy się ok. Gdy ,,Przymierze'' zostało zerwane (a powód do dziś dnia nie jest mi do końca znany), zaczęliśmy wzajemnie ze siebie szydzić. Oczywiście każda grupa trzymała się swoich racji. Ludzie Isseia posłusznie odeszli (jak to u nich bywa), z kolei on sam został, żeby min. wypomnieć mi, iż jestem zwierzęciem bez wychowania, podroczyć się z Lily i Kasią, oraz zachować resztki klasy. W mojej opinii nie wyszedł z tego do końca zwycięsko. Ba! Do pewnego czasu było to nawet zabawne. Niegroźne wymiany zdań i kociokwik jak na warzywnym jarmarku.                            

Zdjęcie pierwsze: "Kocham cię" / drugi: "Ale czy na pewno czujesz się dobrze?"
KLIK

(41-50) Później Issei przedstawił to co planował przedstawić na samym początku, ale mu przerwałem, bo chciałem wyjaśnić kilka podstawowych kwestii. Nawet nie udało mi się skończyć, bo on zamiast skupiać się na celu, zboczył z tematu, a reszta runęła jak domek z kart. Ale co my tu mamy? Kolejna misterna intryga ,,Wielkiego Cesarza'', czy może ambitny plan ,,Dobrego Człowieka''? Samemu trudno wyrazić mi coś w miarę obiektywnego. Choćby dlatego, że wiem jaki był wcześniej. Widziałem też jaki był podczas konferencji, oraz wielokrotnie miałem (nie)przyjemność zobaczyć jak traktuje nawet własnych ludzi. Póki zgadzasz się z nim i robisz jak on każe jest cacy, ale w momencie, gdy wyrazisz swoje zdanie i będzie ono znacząco różniło się od jego to nie licz na kompromisy. Nie licz nawet, że po wszystkim obrócicie to w żart. On po prostu zdejmie swoją maskę uprzejmego, miłowanego przywódcy i rozpocznie się cyrk jeszcze większy niż ta całą organizacja. Już nawet nie o nią tu chodzi. Na pewno ci co są z nim w dobrych relacjach powiedzą, że piszę jakąś głupotę. Bo rzeczywiście na czacie, czy na priv bywały momenty luźne i luźniejsze, ale za każdym razem ,,zabawa'' kończyła się, gdy wyskakiwał ze swoim ,,przywództwem na poważnie''.

W swoich późniejszych wyjaśnienia Issei tłumaczył, że już na pierwszej konferencji mieliśmy zgodzić się na jego warunki i wspólnie z jego ludźmi opracowywać godło i inne symbole naszego przymierza. Tak jak pisałem wyżej: Zasady i sposób prowadzenia tego wszystkie pozostawiam Wam do oceny. Możecie sobie przeczytać i przeanalizować wraz z tym co już wiecie o tej całej sprawie.
<tekst z 49 i 50 mi się podwójnie wkleił, gomene. ^ ^">

,,Degrengolada''

KLIK


(51-60) Dalszy ciąg wyjaśnień Isseia, z których wynika, że internet, a w szczególności G+ może odegrać w niedalekiej przyszłości kluczową rolę na światowej scenie i podporządkowanie sobie go może otworzyć wiele nowych furtek do ogólnie pojętej ,,władzy''. Wykorzystanie odrzuconych, zapomnianych, czy słabo zorganizowanych społeczności, by zostać ,,dodatkowym kopem'' dla G+ to jedno, ale robienie z tego wszystkiego poważnej, zorganizowanej ,,twierdzy'', że tak to ujmę, zakrawa o absurd w najczystszym tego słowa znaczeniu. Pomijając fakt, że to zajęcie dla dzieci młodzieży, którzy jak tylko wyrwą się w domu w celach zarobkowych, itp. to przestaną się tym zajmować. Dodatkowo G+ nigdy nie stanie się wpływowym imperium. Gdyby to co napisał Issei miało jakiś sens i szanse przetrwania choćby jednego roku w rzeczywistości to wielkie umysły tego świata z pewnością albo zajęłyby się tą sprawą, albo już dawno to zrobiły. Olbrzymie operacje zmieniające obraz rzeczywistości i nadające pewnym grupom specjalne przywileje, pozwalające na większe manewry przeprowadza się latami na pokoleniach. Stąd też uważam, że wspomniane tutaj pięknie brzmiące idee można wykorzystać jako materiał do książki sci-fi, ale na pewno nie wprowadzać w życie z szaleńczym zapałem traktując po kolei ludzi jak gorsze gatunki i bawiąc się w cesarzy na społecznościach, do których większość przychodzi, by poznać nowych ludzi, zrelaksować się po pracy/szkole, podowcipkować.                             
     
Następnie, niemal natychmiast głowa AM przechodzi do ,,Regulaminu Przymierza'', który już sam w sobie jest jakimś żartem. Dlaczego? O tym na końcu. 
   
Zdjęcie pierwsze: "Lubię, kiedy się tak unosisz. To mnie nakręca..."
KLIK

(61-70) Od tej pory generalnie zaczynają się wzajemne przepychanki i narastająca niechęć, których finalną formę ujrzeliście w postach, komentarzach, itp. Ale po kolei...

KLIK

Po skończonym monologu Isseia podsumowałem to wszystko w, muszę przyznać, dość zły sposób. Zamiast już tam wyjaśnić o co dokładnie mi chodziło, wolałem zrobić to bardzo okrężną drogą. Przy okazji Kasia poczuła się winna całej sytuacji, a później wspólnie przeszliśmy do omawiania jego zachowania. To w jak arogancki sposób nas potraktował musiało doczekać się komentarza. Zwłaszcza, że on również nie szczędził nam złośliwych uwag.

KLIK
KLIK

(71-101) Całkowity upadek nastąpił mniej więcej pod sam koniec. W pięciu punktach, bardzo skrótowo opisałem jego zachowanie od samego początku do końca, ale to co odwalił później było już nie tylko ,,typowe'' dla jego zachowania, ale też zwyczajnie chamskie i bezczelne. To tylko udowadnia jak obłudnym i kłamliwym jest człowiekiem. W porządku, my również nie byliśmy święci. Poszły w ruch wulgaryzmy i wzajemne oskarżenia, lecz przezywanie Kasi od dziwek, a Lily od kalek to niesmaczne apogeum jego zachowania. To już nie było dogryzanie, jak wcześniej. To była czysta złośliwość i plucie jadem na prawo i lewo. Z jednej strony próbował wykreować się na ,,silnego przywódcę odnoszącego się z szacunkiem do swoich rozmówców'', a z drugiej mamy obraz ,,niezrównoważonego szaleńca z manią większości''. Takim zapamiętałem go od momentu zerwania kontaktów na AP, takim widziałem go później i takim też został do samego końca. 

Podsumowanie!

Piękna idea połączenia sił, aby ze zdwojoną siłą i precyzją stworzyć miejsce miłe, fajne i przyjemne dla każdego otaku i nie tylko. To co miało w praktyce być nową, ulepszoną formą zabawy, zanim na dobre rozwinęło skrzydła, ostało napiętnowane zdziwaczałymi pomysłami przywódcy AM. Odrzucając dobrą zabawę i rozrywkę jaką mieliśmy wprowadzić wspólnymi konkursami i innymi takimi, otrzymaliśmy gigantycznego, kulejącego ,,potworka'' oblanego pseudoideologicznym bełkotem. Raz jeszcze i prawdopodobnie po raz ostatni pragnę, abyście Wy, którzy dotrwali do końca zatrzymali się, przejrzeli te rozmowy, oraz mój opis tej sytuacji do samego końca. Nie będę narzucał tutaj jakich wniosków powinniście się trzymać. Dla jednych bowiem pomysł Isseia byłby dobry, ale jego sposób bycia i traktowanie innych daje wiele do myślenia. Dla innych pomysł do kitu, ale jego osoba wręcz przeciwnie. Nieważne. Ważne byście się zastanowili. Piszę teraz głównie do tych, którzy mają własne społeczności, bądź do jakichś należą, czy aby na pewno chcecie zawierać sojusz z człowiekiem, który w jednej chwili pisze i mówi tak, a w następnej jak coś mu się nie spodoba to robi odwrót i wbija ,,potencjalnemu sojusznikowi'' nóż w plecy? Oczywistym jest, że my również na końcu nie zachowywaliśmy się dobrze i bez skazy. Też dołożyliśmy cegiełkę do tego jak zakończyła się w ogóle ta rozmowa. Szkoda tylko, że w tym wszystkim zabrakło odrobiny dystansu i chęci stworzenia czegoś razem. Na początku może i były i wszystko szło w dobrym kierunku, ale skończyło się w momencie, gdy na pierwszy plan weszło ego ich przywódcy.

Na koniec jedynie dodam jak według mnie powinno wyglądać takie Przymierze. Bo generalnie od tego się zaczęło i po tych wszystkich konferencjach, licznych dialogach, wymianach zdań, ta najważniejsza rzeczy wciąż została nierozwiązana...

Po 1 - Jeśli mówimy o ,,Przymierzu'' to powinniśmy o tym razem porozmawiać. Każdy z każdym. Każdy z AM z każdym z VP. Nie na zasadzie konspiracji, nagłych zmian decyzji, czy co najśmieszniejsze - Gotowego regulaminu. Niby z jakiej racji VP miało go ,,podpisać'', skoro nie dodało do tego ani jednej cegiełki? Przymierze tworzy się RAZEM. Na tym to polega. Od podstaw, od ogółu do szczegółu. Nie że są gotowce, a my mamy podpisać cyrografy.
Po 2 - Ze względu na przeszłość ,,umiłowanego przywódcy AM'', wolałem wpierw wyjaśnić te kwestie formalne, by potem nie było to czego się obawiałem, a co wyszło podczas trzeciej konferencji - Jesteś właścicielem - Masz ostatnie słowo. Ok, to jest rozwiązanie, ale żeby reszty nie brać pod uwagę? Nie mamy nic do zaoferowania? Typowe myślenie ,,umiłowanych przywódców'' tego świata, potocznie zwanymi dyktatorami. Tak moi drodzy. Issei idzie najlepszą drogą ku zostaniu ,,internetowy dyktatorem''. Przeczytajcie koniecznie jaki regulamin ustaliliśmy na drugiej konferencji bez niego (na co sam się zgodził, a potem zgrywał głupka). Tam jest właśnie wszystko na to co powyżej został poruszone.
Po 3 - To miała być przede wszystkim zabawa. ZABAWA. Nie gigantyczna korporacja, czy księstwo zaprzysiężonych. Zbyt poważne, a zarazem dziecinne podejście do sprawy, sprawiło że sojusz skończył się nim na dobre się zaczął.    

Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że rozwiałem wszelkie wątpliwości i że od teraz już na serio będziemy mogli skupić się na zabawie, po swojemu, bez ideologicznych, dyktatorskich pomysłów Isseia i tej całej otoczki ,,Pan-słudzy''. Bo nie o to w tym wszystkim chodzi i VP na szczęście to rozumie. :)              

I raz jeszcze przepraszamy, że byliście świadkami tego czego byliście świadkami. Nie ma żadnej ,,wojny'', ani innych bzdurnych złośliwości. Wraz z tym szczegółowym wyjaśnieniem, które winniśmy byli dla Was kochani od samego początku, kończymy nagonkę na AM.

Kilka słów od Kasi...~

Nie wiem, ile razy przerabiałam moje "kilka słów".
Może na początek zamieszczę Regulamin, o którym Tukanoko wspominał, a jakoś wypadło mu go umieścić (ale od czego są kapłanki, czyż nie? :3).
Był on pisany podczas "zebrań" bez Lamberta. Podczas ich było wszystko fajnie i w ogóle, chociaż zdarzały się zgrzyty - jednak nikt się od zwierząt nie wyzywał.
(Nie poprawiałam go ani nic, był taki, jakim go przyjęliśmy.)


  • Bez "dyktatury"! Lily i Issei WSPÓŁPRACUJĄ, nie ma podporządkowania jednej osobie (tacy pretorzy :p)
  • Nie ma tajemnic; wszyscy (Cypek, Lily, Panda, Granat, Kawka, Kasia, Andzia) wiedzą o WSZYSTKICH planach i zmianach w "Przymierzu".
  • Najpierw pomysł -> omówienie go -> zatwierdzenie/odrzcenie PRZEZ WSZYSTKICH (veto :p) -> ewentualne wprowadzenie w życie.
  • Bez niedociągnięć - każdy rozpoczęty temat ma być DO KOŃCA omówiony i wyjaśniony PRZEZ WSZYSTKICH.
  • Jeśli coś jest ustalone, trzymamy się tego, ewentualnie dyskutujemy WSZYSCY jeszcze raz.
  • Społeczności mimo wszystko są DWIE, nie jedna i nie tzreba razem konsultować razem każdego konkursu i członka, jeśli nie są bezpośrednio związane z "Przymierzem".
  • Bez przekrętów, kłamstw i kombinacji - to ma być ZABAWA, pamiętajmy o tym ;)
  • PO ÓSME I OSTATNIE: TO ZABAWA, NIE PRZESADZAJMY Z POWAGĄ! :D
  • Podział zadań. To jest; przywódca obgaduje sprawy wspólne razem, hetman z hetmanem i tak dalej. Dodawanie osób ustalane jest przez przywódce danej grupy. Zmiana nazwy tak samo.
  • Wspólne siły zbrojne i szpiegowskie dla większego bezpieczeństwa obywateli.
  • AM nie kwestionuje spraw zarządu i polityki wewnątrz VP. Jako szef decyduję sama kto jaką rolę pełni. Issei nie ma prawa narzucić kto ma być w zarządzie VP, tak samo jak ja nie będę mu mówić co ma zrobić z AM.
  • Informujemy się o wszystkim, co mamy zamiar robić razem, każdy projekt ma być dociągnięty na ostatni guzik. 
  • Jest to projekt polegający na współpracy. Ja osobiście nie toleruję wojen etc, do tego jeszcze dochodzi jedna sprawa. Nie pozwalam Isseiowi na totalną samowolkę na VP. Nie ma obrażania moich ludzi, oraz Kasi, co było dość częstym przypadkiem do niedawna. Członkowie VP stosują się do regulaminu AM na jego terenie, więc członkowie AM mają się stosować do regulaminu VP. Szczególnie przywódcy i mody mają się stosować do obydwu regulaminów.
  • Zawarcie każdego nowego przymierza jest omawiane na konferencji sprzymierzonych do tej pory społeczności. Tak samo jest z odejściem od przymierza.
  • Szanować się nawzajem.
  • Nie zaczynać bezsensownych kłótni.
  • Nie spamować podczas konferencji i po niej, ale drobne żarty dozwolone.
  • Nie ma jednego, głównego dowództwa, które rządzi pomniejszymi. Każdy przywódca (jego zdanie w sprawach jakiegoś projektu, czy innych sprawach ważnych dla obu wiosek) jest tak samo ważny. Reguła nie ulega zmianie bez względu na rosnącą liczbę przymierzy. Przy mniejszych ,,regionalnych'' projektach decyduje sam szef danej społeczności, a przy większych, obejmujących więcej niż jedną wioskę zwołuje się specjalną konferencje, gdzie wszystkie mody i właściciele mają prawo uczestniczyć i na bieżąco być informowanym o wszelkich zmianach. 
  • O wybraniu nowego właściciela decyduje główny właściciel danej społeczności, bez konsultacji z drugim z innej wioski, chyba że sam sobie tego zażyczy. O wybraniu nowego moderatora decyduje aktualny skład moderacji i właściciel danej społeczności, bez ingerencji składu z drugiej wioski. Moderacja ma prawo odmówić przyjęcia nowego moderatora i żadne wpływy, ani naciski (tudzież inne manipulacje) drugiej wioski nie powinny mieć miejsca.
  • Wzajemne, bezpodstawne oskarżenia nie mogą mieć miejsca. Kwestie braku zaufania w składzie drugiej wioski omawiamy otwarcie na specjalnie zwołanej konferencji. 

Wszyscy, nie licząc Isseia go układaliśmy. Czy naprawdę była potrzeba usuwania go? Jeśli tak, to który punkt?




Przeanalizujcie to sobie na spokojnie. Bez względu na Waszą decyzję, my pozostaniemy tacy sami jak wcześniej. Nic nie możemy Wam nakazać, bo mamy wolność słowa, demokrację i schabowe. 

czwartek, 3 marca 2016

Tyle było dni - o.O VP Song

Nikt nie chce nic pisać,
chociaż tyle było dni,
wszyscy wolą po łąkach hasać
a nie rymy składać z nami.

Tyle było dni co reszty w liczbie Pi
Kapłanko to nie łąki nas wzywają tylko prace domowe zalewają...

Kapłanka rozumie
lecz wciąż nie pojmuje
dlaczego nikt podczas tylu dni
nie napisał nawet słowa, nie starczyło mu sił?

Ten czas ciągle płynie nieubłaganie,
tyle kłopotów...
nie ma czasu na czekanie
A tym bardziej na rymów wymyślanie...

Tyle było dni
i tyle dni będzie
więc nie marudź
bo spotkamy się w sądzie

Ale co? Ja śpiewać nie potrafię , a Echo na wyjeździe...

Onee San !(robi groźną minę) Wywalić ci te wszystkie figurki Bustf? Skoro tak je kochasz to to jest piosenka dla Bustf i jako przykładna obywatelka tej społeczności powinnaś chociaż dwia rymy napisać. Do czego to doszło, że ja Cię pouczam...

  tutaj to już nie wiem co to było O-O

 Tyle było dni kiedy leżało się na łące i przypatrywało biedronce
 Tyle czasu upłynęło ile pomysłów z wiatrem popłyneło
Wszystko ulotne nagle się zrobiło 
Puste miejsca tam gdzie kiedyś mnóstwo ludzi się roiło...

 Puste miejsca to na strachy przynęta,jeden strach i ludzi wszędzie brak...
 Te strachy najróżniejsze formy przybierają np. za Kapłanki się przebierają...
 Miotły,kosy zabierają i straszyć zaczynają...
 Pod uczciwe niewiasty się podszywają
przebiegłe pół-lisy oszczerstwa składają....

 A demon jak demon , chowa się po kątach i na korytarzu tylko w tych kątach sprząta...
 Jadnak na myśli nic złego nie mają...
tylko taki charakter posiadają...
 Tak twierdzą
lecz ja znam ich intencje
to przebiegłe zwierze są
o nich piosenkę tu kręcę

 Chyba coś ci się tematy pomieszały bo od kiedy lisy z czasem coś wspólnego miały...
Mniejsza o to, że w imię Bustfa na wojnie umierały...

 A o demonach ktoś wspomni w końcu ? Bo o Kitsune ciągle tu   słyszę bez końca , a moja rasa popadła w niepamięć i ja w kącie siedzę siedzę smutna zapomniana...

O demonach warto wspomnieć
bo to poczciwe stworzenia
każdy w znajomych powinien 1 demona mieć
bo to super istnienia

 Chyba o wiedźmach chciano tutaj wspomnieć, które w czasie również swoją rolę miały tylko za szybko umierały....
 Bo złe lisy je zastraszały 

Jak rozpoznać ludzi, w demony zmienione,
Jak odczynić klątwy, przez Rias rzucone,
Jak uciec przed Andzią, gdy jest już wkurzona,
Jak kryjówki szukać, gdy cię goni ona?
Dam ci dobrą radę, jak ją widzisz wiej!
Odpowiedzi już nie szukaj, bo nie znajdziesz jej!!! 

Zdjęcie

~Akira Meijo, Zofia Wiktorowicz, Motaka Zumotetokashi, KasiaPotter